31 maja 2013

Hakuro H50s

Witajcie! 

Ze względu na swoje choróbsko, nie mogę jeszcze zrobić posta modowego, ale postanowiłam napisać parę słów o pędzlu do podkładu, który kupiłam jakiś czas temu. Także zapraszam :)

Nigdy wcześniej nie używałam pędzla do podkładu, myślałam, po co?, skoro mam palce i to wystarcza. Prawda jest jednak taka, przynajmniej u mnie, że palcami raz wyjdzie raz nie, tu podkład jest tam go zabrakło, różne dziwne sytuacje. Ponieważ chciałam kupić parę kosmetyków, stwierdziłam, że dorzucę pędzel, tak bez większego przekonania. Dzięki fachowej i treściwej poradzie sklepu wybrałam Hakuro H50s.

Pędzel ten jest z syntetycznego włosia, jest okrągły i ścięty na płasko, nadaje się do nakładania podkładów, róży i bronzerów o konsystencji płynnej lub mineralnej (więcej technicznych informacji znajdziecie tutaj). Jest on mniejszą wersją pędzla H50, dzięki temu, że jest mniejszy idealnie sprawdza się w tych trudniejszych partiach twarzy jak skrzydełka nosa czy okolice oczu, ale też bez problemu radzi sobie z aplikacją podkładu na całej twarzy. Przed użyciem trzeba go lekko zwilżyć, nie pije wtedy tyle kosmetyku i lepiej się nakłada podkład. W praktyce super, twarz wygląda naturalniej, bez smugowe pokrycie, szybciej, dla mnie same plusy i nigdy więcej palcami;) fakt, że trzeba na to więcej podkładu, ale warto. Aplikacja jest banalna już od pierwszego razu:)

Pędzle Hakuro są uważane za jedne z lepszych, nie jest drogi bo kosztuje 26zł, ale  uważajcie na jakieś mega promocje np 19zł z wysyłką na allegro by nie dać się oszukać tak jak ja.... Poniżej zdjęcie pędzla :)

 
Pędzel możecie kupić tu URODOMANIA
W tym sklepie kupiłam też dwie fajne paletki ceni i korektor marki Sleek i eyeliner w kremie Elf. Jeśli jesteście zainteresowani to opiszę i je ;)
Lindi :)

 

 

 


23 maja 2013

Black, red & I

Nim całkiem padnę z powodu pęcherza i wyląduje w szpitalu lub zamieszkam w toalecie to zrobię jeszcze szybko posta, bo po południu czeka mnie lekarz;/ Zdjęć jest niewiele bo i aura była wczoraj kiepska i z pęcherzem mam tragedie. I jeszcze ostatni weekend na uczelni więc nieźle mi się nazbierało...
Wygląd taki zwykły, ukochana kurtka, czarna skórzana, legginsy pół na pół, których żal nosić by nie zniszczyć, choć są mi lekko za luźne to bardzo je lubię no i element koronki w czerwonej bluzce, ogólnie nic szczególnego, ale bardzo wygodne :)
Wczoraj podczas sesji towarzyszyły mi kaczuszki, przez dłuższy czas nic sobie nie robiły z mojej obecności, aż szkoda, że nie miałam ich czym podkarmić;)
Tak patrze na swoje zdjęcia... ostatnio byłam się opalać, nic nie widać i jedynie uczulenia się nabawiłam, ja to jestem pokarana przez los ;)
 
Kurtka - Bershka| Bluzka - Reserved| Legginsy - Allegro | Bracelet - Truskawkowe Pole | Buty - PRV Sklep|
 









Zdjęcia i filmik zrobił Bartek. Właśnie i na sam koniec mam dla was filmik z dużym przymrużeniem  oka ;) co go oglądam to się śmieje :D klimat głupawkowo-weselny ;)



No nic, trzeba się pouczyć, później lekarz i oby były pozytywne wieści, choć trochę w to wątpię bo swoje przeczucia mam :(
Lindi

18 maja 2013

Kontener Art

 

Kontener Art


Cześć! Dziś na  szybko i z różnej beczki;) Wczoraj wybrałam się do Kontener Art, to takie miejsce w Poznaniu gdzie jest sztuczna plaża nad Wartą, można tam coś zjeść, wypić posiedzieć na leżaku czy pograć w siatkówkę. Co do jedzenia to zjadłam tam najpyszniejszą tortillę ever z piersią kurczaka w panierce, bekonem świeżą sałatą, pomidorami ogórkami i sosem no pycha, a nie z surówką z wiaderka na kg ;) i oczywiście popiłam herbatką z Bubble-Planet :)

Jeśli komuś z was spodobają się moje getry i jesteście z Poznania to polecam przejście podziemne pod przystankami tramwajowymi przy PKSie, ma tam swój straganik, przemiła Pani o jakiś wschodnich korzeniach:) Leginsów ma multum w przeróżne wzory, kolory maziaje i paciaje w cenach od 25 do 35zł a takie już a'la spodnie z kieszeniami za 45zł wszystko na miejscu można przymierzyć polecam, wam tam zajrzeć :)

Powoli kończy się Konkurs, także nie zwlekajcie ;) KLIK









 
 Foto by Barti

Sweter - Stradivarius| Baskinka - MM Fashion | Leginsy - Straganik| Kołnierzyk - Witheart| Bransoletka koraliki toho - Galeria Atomimo| Bransoletki - Truskawkowe Pole | 


Uciekam na pifko ;)
Udanej soboty Lindi :*

13 maja 2013

Morelowo-brzoskwiniowo

Hejka! Przyszedł czas w końcu, na kolejnego posta modowego. Weekend był u mnie deszczowy i  spędzony na uczelni, ale dzisiejszy dzień mam jeszcze wolny, dlatego po południu wybieram się do stajni :)
W tym poście prezentuje spódniczkę od MM Fashion, strasznie polubiłam ich rzeczy, są wygodne, tanie i dobrze wykonane, oraz torebkę od Basi Sobczak-Czarneckiej, które są szyte na zamówienie, również w bardzo przystępnej cenie:)
Od jakiegoś czasu wgrywanie zdjęć na bloga jest katorgą, zajmuje to multum czasu bo nie chcą się wgrywać, czy ktoś z was prowadzi bloga i ma podobne problemy???
 Wciąż i nieustannie przypominam wam o konkursie z MM Fashion KLIK :)
Zdradzę wam też rąbka tajemnicy następnego konkursu, który powinien wystartować w czerwcu, jest to taki konkurs, w którym sama chciałabym wziąć udział, bo nagrodą jest to co bardzo lubię, a mianowicie biżuteria, czy są tutaj wielbicielki biżuterii??? :)

Kurtka-New Yorker| Bluzka - Stradivarius| Kamizelka-Terranova| Spódniczka-MM Fashion| Torebka- Pracownia Twórcza Basi Czarneckiej-Sobczak| Biżuteria- Truskawkowe Pole|

Zdjęcia robił Rafał











 

Udanego tygodnia,
Lindi World :) 

10 maja 2013

Porażki kosmetyczne part 2

No to dziś szybko i do rzeczy bo jutro uczelnia. Dziś pod lupę kosmetyki Clinique i Revlon. Zapraszam i czekan na to jak wam się widzą takie posty?? Czy was interesują??? :)


Pierwszy produkt z wyższego pułapu cenowego to olej arganowy Revlon Ortofluido kosztuje ok. 90zł za 100ml produktu (są też mniejsze gramatury), ten produkt otrzymałam w prezencie od hurtowni fryzjerskiej Eurokos w Poznaniu, i niby darowanemu koniowi w zęby się nie patrzy i nie mam żadnych pretensji, ale swoją opinię mogę wyrazić. Za co tyle trzeba zapłacić w tym produkcie?? Moim zdaniem za ładny, szklany i zdobiony flakonik, za kolor starego złota i sztuczny, bo sztuczny, ale całkiem ładny zapach, no to plusy już znacie;) Skład oleju jest sztuczny i dużo w nim silikonów trochę więcej możecie poczytać KLIK. i tu KLIK Zużycie w mojej butelce jest bardzo niewielkie po od początku nie przypadł mi do gustu, nie za bardzo wiem, kiedy go używać, gdyż jest ciężki i lepki skleja włosy, obciąża, stosując go przed myciem jest problem by go zmyć na końcówki też jest ciężko bo skleja, nie dogadałam się z nim i za taką cenę to mega bubel żadnych pozytywów nie widzę, ładnie na półce wygląda ewentualnie…. A i wyszukałam skład, oto on: cyclopentasiloxane, cyclotetrasiloxane, dimethiconol, argania spinosa kernel oil, cyperus esculentus root oil, parfum, isopropyl palmitate, linum usitatissimum (linseed) seed oil, hydroxyisohexyl 3-cyclohexene carboxaldehyde, CI 4700 (yellow 11), CI 26100 (red 17).

 



Seria kosmetyków 3 kroki Clinique. Wygrałam ich zestaw w wersji mini (30ml kremu, 100ml płynu złuszczającego i 100ml żelu do mycia twarzy), który starczył mi na dość spory czas, przy używaniu 2xdziennie. Zestawy mają swoje numerki, które są przypisane do danego rodzaju skóry. Przy „zestawie próbnym” wszystko szło dobrze, stan mojej cery się poprawiał i byłam zadowolona, gdy skończył mi się ten zestaw postanowiłam kupić produkty w większej gramaturze. Za duży żel do mycia 400ml zapłaciłam w salonie Clinique w promocji 68zł a za płyn 200ml 80zł, kupa kasy, ale myślę – starczy na bardzo długo no i jest dobre, niestety myliłam się. Czar prysł skóra znowu się pogorszyła i już w niczym ta seria mi nie pomogła i mnie ostatecznie rozczarowała…. Do dziś mam połowę żelu i płynu. Jeśli ktoś z was chce spróbować tej serii to polecam kupić ten zestaw mini jest dość tani, choć nie powiem wam po ile, ale jak widać nie ma też, co od razu kupować większe opakowania. I po raz kolejny opinie z Wizażu KLIK.

 



I na koniec szeroko reklamowany w kampanii m.in. telewizyjnej produkt rozjaśniający blizny od Clinique
 Even Better Clinical, Dark Spot Corrector, kosztuje „jedyne” 230zł i tym razem ja go wygrałam więc nie poczułam, aż tak dotkliwie rozczarowania tym produktem na własnej kieszeni. Reklama tego produktu była pokazana na przykładzie przebarwionego jajka i było pokazane jak jaśnieje z tego, co pamiętam po 4, 8 i 12 tygodniach a obiecywane efekty miały być spektakularne. Produkt ma 50ml i spokojnie wystarczy na stosowanie przez te 12 tyg na niewielkim obszarze, ja stosowałam go na dłoniach rano i wieczorem przez 8 tyg do 12 nie dotrwałam, bo efekty nie były dla mnie zadowalające a nawet nie jestem pewna czy były jakiekolwiek. Dziś nie potrafię stwierdzić czy blizny są, choć trochę jaśniejsze, bo nadal są, przez, co nie jestem chyba do końca obiektywna, szczególnie, że po 8 tyg stosowania to prawie nie powinno ich być a że jest jednak inaczej to jest to dla mnie bubel kosmetyczny za niezłą kasę, chyba nie ma, co się łudzić, że jakiś kremik zlikwiduje blizny. Produkt jeszcze mam, ale nie zamierzam go już używać, bo nie widzę w tym sensu, nie polecam i przestrzegam, bo 230zł piechotą nie chodzi. Kilka opinii na jego temat jest też tradycyjnie na Wizażu KLIK

 


No to by było na tyle, mam nadzieję, że polubicie ten post ;)
koniec wypocin, miłego weekendu :*
LINDI 

 

8 maja 2013

Kosmetyczne porażki część 1



W dzisiejszym poście opiszę dla was w kilku zdaniach część nie wypałów kosmetycznych, na jakie trafiłam, oczywiście nie śmiem twierdzić, że w ogóle nie działają, bo być może wy mieliście z nimi styczność i macie odmienne zdanie na ich temat ja tutaj wyrażę tylko swoje odczucia i spostrzeżenia. Produkty, które dziś opiszę to lakiery do paznokci, zmywacz, produkty do pielęgnacji włosów i twarzy, ich ceny wahają się od 10 do nawet 230zł. Te najdroższe na część tych najdroższych na szczęście wygrałam w konkursach. Ciężko mi wybrać największego „zbrodniarza”, więc może zacznę od najtańszych, bo i rozczarowanie jest mniejsze. Zdjęcia użyte w tym poście pochodzą z internetu bo chwilowo nie mam, czym zrobić zdjęcia swoim produktom, ale to chyba w niczym wam nie przeszkodzi :)


Pierwszym produktem będzie para „magicznych” lakierów Very Me marki Oriflame. Gdy jest promocja w katalogu można je kupić po 8,90zł za szt. Trzeba kupić dwa lakiery, bezbarwną bazę, którą stosujemy przed aplikacją lakieru głównego i później na niego, aby uzyskać magiczny efekt różnicy kolorów na paznokciu można nim tworzyć różne wzorki, no i oczywiście wspomniany już drugi lakier dający kolor. Kolorów do wyboru mamy trzy, różowy, fioletowy i niebieski. Ja kupiłam niebieski, na początku jest taki metaliczno srebrny a w miejscu gdzie nałożymy bazę zmienia się po chwili w niebieski w tym aspekcie wszystko działa jak należy, więc dlaczego jest bublem?? A no, dlatego, że jego wytrzymałość to mniej niż 24h w tym czasie po mimo przecież użycia przed, magicznej bazy odpryskiwał mi z paznokci (nie zmywałam naczyń w tym czasie ani nic tym podobnych rzeczy), także tym faktem mnie rozczarował, bo jest to lakier tylko na konkretne okazje a nie, na co dzień.
 


Dwu fazowy zmywacz do paznokci marki FM cena ok. 15zł ( jak dobrze, że dostałam go gratis do lakierów). „Magiczny” dwu kolorowy płyn (różowo-fioletowy), który w ogóle nie zmywa lakieru z paznokci, nawet tych FMowych:/. Żebyście, nie myśleli, że to tylko mój złośliwy wymysł to jest jeszcze parę opinii na Wizaż.pl KLIK, są tam też co prawda dwie pozytywne opinie, ale to chyba od jakiś ślepych wyznawczyń kultu FM ;). Jedyną zaletą tego „zmywacza” jest ładny zapach, ale co mi po tym skoro nie zmywa lakieru tego produktu wam kompletnie nie polecam.





Algowa maska do włosów CeCe of Sweden algae maska o pojemności 1 litra kupiona w Super Pharmie w promocji za ok. 25zł. Nie znalazłam w necie pasującego zdjęcia do tego produktu tylko podobne, ale jeśli bywacie w Super Pharmie to zapewne kojarzycie, o jaką maskę mi chodzi. Do zakupu tego produktu skłoniła mnie cena za taką ilość produktu takiej marki jak CeCe of Sweden, bo to ponoć bardzo dobra marka szwedzkich kosmetyków do pielęgnacji włosów i do tego seria produktów „Salon”. Teraz już wiem, że nie ma się, czego spodziewać po produktach nawet takiej marki, ale stworzonej dla sieciowej drogerii ( jeśli idziesz do sklepu specjalistycznego płacisz więcej, ale są lepsze produkty oczywiście na ogół, a jak idziesz do sieciówki to chcesz kupić taniej i dostajesz dostosowany do tej potrzeby produkt), bo to żadna maska Salon, choć to zależy jakie kto ma włosy etc.. Dla mnie to takie placebo nic wielkiego dla moich włosów nie zrobiła, ja spodziewałam się czegoś więcej po tej marce, maska wiadomo niby dużo i tanio, ale do mnie jeśli chodzi o pielęgnacje włosów to nie przemawia, mam dla was również,  jeszcze inne opinie na temat tego produktu na Wizażu KLIK 

Olej Kokosowy Dabur Vatika, kosztuje ok. 15zł. Do zakupu skusiły mnie pozytywne opinie na Wizażu, z którymi wy też możecie się zapoznać KLIK. Był to mój pierwszy olej do włosów, o konsystencji stałej, trzeba go rozgrzać pod strumieniem gorącej wody lub polać opakowanie wrzątkiem wtedy dopiero zmieniał konsystencje na płynną. Cały ten proces wraz z zużyciem robił się coraz bardziej uciążliwy, gdy produktu było coraz mniej trzeba było dłużej rozgrzewać i raz przy wyciskaniu produktu było takie ciśnienie, że wypadła zatyczka i cały ten „glut” wypadł, mi do wanny ;).  Na moich prostowanych, suchych i zniszczonych włosach nie zrobił nic z tego, co obiecywał (nakładałam go na 2 godziny przed myciem włosów), kondycja włosów wcale się nie poprawiła moim zdaniem szkoda zachodu przy tak uciążliwym w aplikacji produkcie. Choć na wizażu ma pozytywne opinie, więc może go jeszcze poużywam....




Postanowiłam podzielić produkty na te tańsze i droższe buble, dziś były te tańsze. Mam nadzieję, że wpis wam się podoba, jeśli macie jakieś pytania bądź sugestie to piszcie :)
Pozdrawiam, 
Lindi :)