28 czerwca 2013

Jarmarkowy Czwartek

 
Hej Kochani!
Dzisiaj szybki i konkretny wpis. Jutro mam 18-stkę siostrzeńca, dlatego rozwiązanie konkursu i sam konkurs zostają przedłużone i przełożone, mam nadzieję, że nikt z tego powodu głowy mi nie urwie;)
Wczoraj byłam na poznańskim jarmarku, nie wiem jak wy, ale ja uwielbiam wszelkiego rodzaju jarmarki, stragany i inne tego typu przybytki, do tego stopnia, że oglądając je, wypadło mi z głowy by zrobić jakieś zdjęcia. Jedynie mam zdjęcie broszki „mom please”, którą nabyłam na jarmarku- taką minę miałam gdy, po raz pierwszy na jarmarku zobaczyłam owoce a’la szaszłyk polane czekoladą ;)
Tak robiłam zdjęcia, że nawet torebka nie załapała się na porządne zdjęcie, ale tak to jest jak pyszności jarmarkowe spychają sesję na II plan ;) W tym wyglądzie jest też bransoletka, którą możecie wygrać, to już ostatnia zachęta, bransoletka cudownie wygląda i pasuje do wielu stylizacji :)





 






Buty udeptała mi pewna Pani w tramwaju, która miała na sobie zimowe klunkry:/ ale dało się zeprać na całe szczęście ;)
Zdjęcia by Bartek

Bluzka- MSQ| Spodnie-ZARA| Torebka- Pracownia Twórcza B.S.C|  Okulary-H&M| Bransoletka z koralików toho(do wygrania ) od Slow time workshop| bransoletki z kamienie- Truskawkowe Pole| Zegarek i naszyjnik- EdiBazzar|  


Udanego weekendu, ojej i wakacji dla tych co jeszcze je mają ;)
Lindi :)

25 czerwca 2013

Recenzje kosmetyczne



 Dawno nie było więc czemu nie! Czas na recenzje kilku kosmetyków czyli jak to u mnie, parę hitów, parę kitów ;)

Na pierwszy ogień dwa niepozorne pudełeczka. W jednym baza pod cienie firmy Artdeco za bagatela 37,90zł za 5ml, śmierdziela wodą kolońską (zapach na szczęście nie utrzymuje się po aplikacji), ale jest wart swojej ceny. Konsystencja lepka, ale i lekka zarazem, aplikuje się go łatwo, można zmatowić pudrem. Dzięki niemu ja widzę u siebie sens malowania oczu cieniami, mam tłustą powiekę i wcześniej, jakiekolwiek cienie znikały po ok. 2h lub nawet szybciej, dziś wytrzymują one w wewnętrznym kąciku oka do 7h, a bardziej z zewnętrznej strony oka cały mój dzień tzn 14h ! Czasem muszę robić poprawki, ale dopiero po tych ok. 7h. Współgra dobrze z cieniami Inglota i Sleek’a.(takich używam). Kosmetyk bardzo wydajny, starczy na długo i mnie nie uczula. Szczerze polecam :)
Drugi mały słoiczek to eyeliner w kremie marki E.L.F, do którego był dołączony mały pędzelek do aplikacji tego kosmetyku. Kosztuje 19,90 za chyba 3g. Jak na razie to teraz moja ulubiona forma tego kosmetyku, bardzo dobrze się nakłada i rozprowadza, jest trwały nie rozmazuje się i nie znika choć kto wie może to też zasługa bazy;) Dzięki pędzelkowi łatwo i precyzyjnie można narysować kreskę, uważam, że jest lepszy od tych w płynie :)







Tusz do rzęs od L’oreal Lash Wings mogę tylko opisać szybko i krótko, jest do niczego, mała pojemność bo 7ml, kosmiczna cena, skleja rzęsy, słabo je wydłuża, krótko żywotny mam go miesiąc i już jest niemal do niczego bo właśnie teraz skleja najbardziej, żadnego efektu skrzydeł motyla. Jedna strona szczoteczki niby do dolnych rzęs i nią idzie jeszcze jako tako malować, a ta do górnych mimo obcierania tuszu o brzeg z  jego nadmiaru i tak ma go nadmiar. Teraz sprawia, że moje rzęsy to sklejone "owadzie nóżki” . Dla mnie to klapa, czytałam na necie z kolei, że te osoby co mają o nim takie zdanie jak ja to nie umieją malować rzęs, ale maluje rzęsy już nie od dziś i skoro z innymi tuszami radzę sobie dobrze to raczej to nie moja wina a tego tuszu lub tej szczoteczki. 



Róż do policzków firmy Yves Rocher, kolor 30-Teint Mat Rose 7g – pojemność powala, mam go od ponad roku i jeszcze są resztki napisu, prędzej mi się znudzi niż go zużyję do końca;) To mój drugi róż. Czasami malowanie różem mi nie wychodzi i to jak dla mnie dość trudny kosmetyk, ale po obejrzeniu paru filmików powoli mi to jakoś wychodzi i ten róż jest bardzo fajny, utrzymuje się cały dzień, kolor jest dość uniwersalny, nie lubię różowych róży, ten jest brzoskwiniowo/ceglany. Kosztował ok. 30zł, nie uczula, z lekkimi drobinkami w pudełku ale na buzi ich nie widać. Fajny i wydajny róż, duży wybór kolorów.


 
Na koniec opiszę razem dwa produkty, maskę Planeta Organica i olej do włosów z 7 olejów. Toksańska Maska do włosów suchych i zniszczonych w pojemności 300ml za niecałe 30zł, gęsta w zielonym kolorze bardzo fajnie pachnie trochę męsko, ale mi się podoba. Zawiera olej z oliwek i pestek winogron. I to jest produkt z tych co po zastosowaniu daje bardzo fajny efekt, włosy są miękkie, delikatne i ładniej wyglądają, ale efekt nie jest trwały to nie jest chyba tak, że włosy są naprawione, jeśli nie będziemy używać jej przy każdym myciu to nie ma efektu na dłużej, albo ja mam już zmaltretowane włosy i każdy efekt jest u mnie na krótko. Ogólnie polecam warto wypróbować u siebie;). Za to olej z 7 olejów 140ml za 15zł firmy Valona jest do niczego, olejowanie włosów do mnie nie przemówiło, trzymałam olej po 2-3h przed myciem i zero pozytywnych efektów, włosy trudniej umyć, obciążone ten typ zabiegów nie jest dla mnie, może jeszcze kiedyś, ale na razie podziękuję, zużyję tylko ten olej do końca, choć sama nie wiem po co ;)



Przy okazji tych kosmetyków polecam wam dwa miejsca:

Już w przyszłym tygodniu opiszę paletki cieni i korektor w 4 odcieniach firmy Sleek ;) 

Jak wam się podoba tego typu zbiorcza recenzja??
Buziaki,
Lindi :)